
True love?
Jedni je kochają, inni nienawidzą. Jedno mówią, że to święto wyłączni komercyjne, mając namawiać nas na kolejne zakupy, prezenty, usługi itp. inni nie widzą w tym nic złego, w końcu romantycznie, skoro w kalendarzu odnaleźć można coś takiego jak dzień czosnku, święto windy czy dzień teściowej to dlaczego nie możemy mieć święta miłości? Zgoda i dla jednych i dla drugich. Kupowanie nieprzemyślanych prezentów to jedno, a chwila zatrzymania i pochylenia się nad znaczeniem miłości w naszym życiu to już zupełnie inna sprawa. I niech sobie to głupie święto będzie, jeśli kogokolwiek mogłoby skłonić do przemyśleń, które pociągnął za sobą coś dobrego. Mówmy sobie, że się kochamy - jeśli się kochamy. Niekoniecznie w walentynki. Pamiętam historię mojej koleżanki, której chłopak powiedział, że ją kocha akurat w czasie, gdy byli podczas nieprzyjemnej dla siebie sytuacji. Zapytała go, dlaczego robi to akurat teraz, a nie w bardziej sprzyjających okolicznościach. Odpowiedział, że to nie sztuka mówić „kocham”, gdy wszystko gra. Sztuką jest to czuć i powiedzieć, właśnie gdy okoliczności są zupełnie niesprzyjające, bo to przykład tego przysłowiowego bycia „na dobre” i w tym konkretnym przypadku, również „na złe”. Myślę o tym często, gdy kłócę się z partnerem. Że nie pozwolę mojej złości przekroczyć progu miłości. Tzn, mogę się wkurzać i denerwować, czuć zawód, rozczarowanie lub złość, ale (oczywiście nie mówimy tu o sytuacjach skrajnych, dla każdego pewnie trochę innych) nie przekroczy to mojego betonowego fundamentu. Bo to na nim zbudowane jest wszystko co wyżej chwieje się i czasem trzeszczy. I choć czasy, gdy dla wielu z nas romantyczna miłość została już tylko we wspomnieniach papierowych kartek walentynkowych (pamiętacie te skrzynki w szkole lub klasie, gdzie się wrzucało liściki miłosne? Raz się tak bałam, że nikt nie podaruje mi walentynki, że chcąc uniknąć wstydu wysłałam ją sama do siebie… Spuśćmy na to zasłonę milczenia.) Ale mówmy, mówmy o miłości. Mówmy to naszym dzieciom każdego dnia, mówmy to naszym rodzicom, jeśli tylko to czujemy. Mówmy to naszym przyjaciołom. Niedawno w serialu „Sex Education” rozczuliła mnie scena, w której dziewczyna z czysto przyjacielskich pobudek wstawiła się za w sumie słabo jej znanym kolegą z pracy. Obaj zostali zwolnieni. On zdezorientowany zapytał ją później dlaczego to zrobiła, przecież nie musiała. Ona odpowiedziała mu, że go kocha… ale nie jak kobieta mężczyznę. Kocha go jak przyjaciela, innego człowieka. To był pierwszy raz, gdy ten chłopak usłyszał to od kogokolwiek. KOGOKOLWIEK. I takiej braterskiej, pełnej człowieczeństwa miłości nam życzę na te zbliżające się Walentynki. I na każdy kolejny dzień. Nigdy nie wiemy, gdy nasz gest wobec innych może okazać się pierwszym życzliwym gestem dla tej osoby od lat. Bo dużo w nas ostatnio strachu, złości i podziałów. A, gdy jest miłość - jest wszystko. Bo jak mawiał mój kochany ś.p. prof. Ryszard Peryt nauczyciel wiersza, wybitny reżyser operowy- „Kochaj i rób co chcesz. Bo jak kochasz, to nic złego nie uczynisz.”
Malwin