
Jesień przyszła na dobre. Dla mnie jednoznacznie kojarzy się z herbatą i ulubionym kocykiem (i niekoniecznie chęcią natychmiastowego sfotografowania tego na Instagram z odpowiednim hasthagiem) , Jesień to spacer po parku w romantycznym uniesieniu, gdy jest się zakochanym pierwszy raz, albo tak niespodziewanie, jak w Vanilla Sky. Jesień to piękne łuny nad cmentarzami, to także festyn zapachów 1 listopada, gdzie słodkie perfumy cioć przez dziesięciolecia mieszały się z naftaliną (na Śląsku, z którego pochodzę, ale może i w innych częściach Polski bardzo popularne było używanie naftaliny do ochrony futer przed molami). Ale od kilku lat przez ocieplenie klimatu temperatury oscylują wokół 13 stopni i żadna ze starszych pań nie ubiera już płaszczy z nutrii ani kołnierzy z lisa. Choć w głębi serca mam nadzieję, że to edukacja ekologiczna i powtarzane do znudzenia hasła Greenpeace doprowadziły do zaprzestania tej futrzanej mody- nie tylko na Wszystkich Świętych. Idźmy dalej. Jesień to kasztany (nie śpieszy mi się do robienia kasztanowych ludzików po netflixowym serialu o tej samej nazwie) i ogromne, liczne w Polsce, wiekowe kasztanowce. I choć te rosnące w kraju mogą budzić wasz niepokój co do swojej kondycji- to uspokajam, gdyby nie maleńki motylek (o wdzięcznie brzmiącej nazwie szrtotówek kasztanowcowiaczek) przywleczony z Bałkanów ponad 20-lat temu, nasze kasztanowce miałyby się świetnie. Niestety, ten niepozorny maluch sprawia, że kasztany jako pierwsze, jeszcze w sierpniu lub na początku września smutnieją i wyglądają, jakby miały zrzucić liście lada moment. Ale walczymy o nie dzielnie (przy pierwszej inwazji motyla niektóre miasta, np. Toruń dokonało działań ratujących prawie każde drzewo! Nawet te rosnące na prywatnej posesji, byle uratować biedaka). A jest o co walczyć, bo raz, że wszystkie drzewa trzeba szanować i o nie dbać, to dwa - wyciąg z kasztanowca potrafi być nam bardzo pomocny. Z tego faktu skorzystała KRAYNA, tworząc AY 3, właśnie z kasztanowcem. To krem o najgęstszej konsystencji z całej 4-osobowej kremowej rodziny AY. Najważniejszym składnikiem ekstraktu z kasztanowca jest mieszanina saponin, określana jako escyna. Związek ten hamuje aktywność enzymów, które przyczyniają się do rozpadu kwasu hialuronowego, elastyny i kolagenu. Wzmacnia i uszczelnia naczynia krwionośne, nadaje im elastyczność. Ogranicza również powstawanie nowych „pajączków” i zmniejsza widoczność już istniejących. Doskonale nadaje się więc dla osób o cerze naczynkowej, wrażliwej i skłonnej do zaczerwienień. Ekstrakt z oczaru wirginijskiego przyspiesza gojenie ran i poprawia ukrwienie, olej z czarnuszki działa antybakteryjnie a masło shea zapewnia odpowiedni poziom nawilżenia. A cennych składników w naszej „trójce” znajdziecie znacznie więcej - odsyłam Was do opisu kremu na naszej stronie. Krem ten nie bez przyczyny kojarzy nam się z jesienią, czasem ochłodzenia, zmian pogody i szeptu „winter is coming”. Został stworzony właśnie na tę porę roku - by otulać nawilżeniem, koić i łagodzić skutki zimnego wiatru, deszczu i mrozów. Na dzień doskonały pod podkład (lub jako krem BB wymieszany z podkładem), na noc w zestawie z olejem - idealna bomba nawilżająco-kojąca. Tak więc do kocyka, serialu i herbaty dorzućcie jeszcze jego - zestaw jesieniary / jesieniara bedzie wówczas w pełni kompletny.